Łukasz Szymaniak to pochodzący z Żelazowej Woli 32-letni wokalista, który jak sam mówi, raczej nie jest potomkiem Fryderyka Chopina, choć wrodzoną miłość do pianina zawdzięcza zapewne jemu. W czwartek 10 grudnia odbyła się premiera jego autorskiej piosenki pt.: „Czekam”, którą stworzył wspólnie z zespołem Delphy Records. Z Łukaszem Szymaniakiem rozmawia Rafał Konieczny.
Rafał Konieczny: Łukasz, Twoja pierwsza piosenka „Czekam” w dwa tygodnie osiągnęła ponad 20 tysięcy wyświetleń na YouTube, wow! Co stało za decyzją, aby zacząć tworzyć własną muzykę?
Łukasz Szymaniak: Bardzo cieszy mnie ten wynik, a to dopiero pierwsza piosenka! Muzyka jak każda inna dziedzina sztuki nie istnieje bez odbiorców. Wyobraźmy sobie, scenę Titanica (tak, tę najbardziej znaną). Naturalnie każdy, kto ją widział na żywo, prędzej czy później odczuje potrzebę opowiedzenia o tym światu. A co by było gdyby jej nikt nie widział? Możemy sobie to tylko wyobrazić, ale na pewno nie byłoby to nagrane i nie leciało w każde święta na Polsacie. Niezależnie od tego czy tańczysz, malujesz, grasz na flecie, klawesynie czy śpiewasz, łączy nas jeden, wspólny, bardzo ważny mianownik – emocje. Emocje, którymi chcemy się dzielić.
Jak zaczęła się Twoja muzyczna przygoda, w którym momencie życia pojawiła się chęć do tworzenia muzyki? Jak wyglądała Twoja ścieżka, zanim trafiłeś do Delphy? Wiem, że robiłeś rzeczy muzyczne wcześniej, opowiesz o nich trochę?
Łukasz Szymaniak: Wszystko zaczęło się jak miałem 5, może 8 lat. Tato był instrumentalistą, więc siłą rzeczy instrumenty towarzyszyły mi podczas każdej życiowej czynności. Na akordeonie siedziałem, jak żywnie graliśmy z kolegami w makao, a jako stół służyła nam gitara. Potem było już z górki. W wieku 13 lat trafiłem pod skrzydła Andrzeja Kopy, u którego szlifowałem techniki gitarowe. Czasy Hendrixa, Black Sabath, Nirvany, Krajewskiego…. Potem liceum, studia, członkostwo w zespołach muzycznych, nic wielkiego. Musiałem się wykształcić, bo przecież muzyka to loteria. Programowanie przeplatałem z występami na różnego rodzaju imprezach okolicznościowych. Dziś jestem 8 lat po studiach i… robię swoje. Robię muzykę. Czemu jestem w Delphy? Bo mi pomagają, bo jest łatwiej, śmieszniej, bo otaczam się zawodowcami, bo stworzyliśmy jedną, wielką muzyczną rodzinę. Pozwolili mi uwierzyć w siebie, podali dłoń, a ja zwyczajnie staram się tej dłoni nie odgryźć.

„Muzyka jest jak scena z Titanica – nie istnieje bez odbiorców.”
Czym zatem dzielisz się w swojej piosence z odbiorcami?
Jest to utwór, każdy z nas może z interpretować w zupełnie inny, oryginalny sposób. Taki przyświecał nam cel podczas tworzenia tego utworu. Niespełniona miłość, tęsknota, żal o przeszłość czy marzenia – to nie istotne. Tu chodziło o to żeby była to piosenka dobra na wszystko. Nad piosenką pracowałem wspólnie z Duśką Wacławik oraz Kate Sobolewicz, a za aranż odpowiadał Patrick Multan.
Wiem, że proces tworzenia był dla Ciebie niełatwy. Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas tworzenia utworu? Jak wyglądał proces tworzenia piosenki?
Na pewno śpiewanie tzw. coverów (piosenek wcześniej wykonanych przez innych wokalistów) jest zupełnie inną dyscypliną, aniżeli wykonywanie własnych twórczości. To trochę tak jakbyśmy chcieli porównać kalkowanie obrazków z przelewaniem na płótno własnej wyobraźni. Początki zawsze są trudne, musimy zajrzeć w głąb siebie, znaleźć swój styl, własne „ja”. Trzeba dużo próbować, mówiąc brzydko, „kombinować”. Ja np. nagrywam każde swoje wykonanie, po czym odsłuchuję i piszę w myślach auto-recenzję. Niemniej jednak uważam, ze nic tak nie rozwija jak współtworzenie, a potem wykonywanie własnych kompozycji.
Do czego zmierzasz muzycznie? Po co to wszystko, ten cały trud?
Bo zwyczajnie nie mogę bez tego żyć. Bez śpiewania czy grania na instrumentach jestem w stanie wytrzymać maksymalnie kilka dni. Muzyka to całe moje życie. To do czego zmierzam, tak naprawdę pokaże czas. Na teraz skupiam się na przelewaniu własnych emocji na muzykę – przede mną kolejne piosenki, które będą publikowane w 2021 roku sukcesywnie. Chcę, aby było to autentyczne i zgodne ze mną. Wierzę, że moja muzyka znajdzie odbiorców.
Całe życie to muzyka, a robisz coś poza nią?
Poza muzyką czynnie programuję, mam pszczoły i słucham Chopina. Typowy, nowoczesny Polak! 🙂
—
Łukasz Szymaniak w serwisie Instagram: Instagram.com/lukasz.szymaniak.music/
0 komentarzy